#dekadawrapie
#16 Tyler, The Creator – IGOR
utwór w miniaturze: Tyler, The Creator – EARFQUAKE ft. Playboi Carti
od nowa wrzucam bo mi się numerki pomyliły xD
Album, który jest świetnym dowodem na to jak wychodzenie ze strefy komfortu potrafi czynić cuda, przegrywy go nienawidzą ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tyler to raper, za którym nie będę ukrywał przez większość dekady niezbyt przepadałem. Potrafiłem się jarać jego ziomkami z Odd Future, nawet czasem jego niektórymi trackami, jednak całościowo jego albumy nigdy mi nie podchodziły. Pamiętam nawet, że do Wolfa musiałem podchodzić kilka razy, bo nie mogłem go w całości przesłuchać. Jego muzyka zawsze była mocno egdy, brudna, porąbana i po prostu trudna, nawet dla osób, które tak jak ja raczej lubią eksperymentalny hip-hop(shit jestem w stanie nawet jarać się jakimś Aesop Rockiem). Pierwsze większe przełamanie lodów z jego twórczością nastąpiło u mnie przy Flower Boy, które jakimś super albumem nie było, nawet powiedziałbym że trochę przehajpowanym ale mimo wszystko porządnym, z wyraźną inspiracją Kanye, zdecydowanie przystępniejszą oprawą muzyczną i trochę mnie porąbanymi tekstami, to też na kolejny album czekałem z umiarkowanymi już oczekiwaniami i jakąś tam wizją jak to będzie brzmieć ale to co dostaliśmy kompletnie zbiło mnie i chyba cały rapowy świat z tropu. IGOR to album, którym Tyler kompletnie wyszedł ze strefy swojego komfortu, obrót o 180 w stosunku do jego pierwszych albumów, totalnie nieprzewidywalny eksperyment, który o dziwo wyszedł świetnie. Tyler zaczynał ten projekt robiąc wygłupiając się i robiąc muzykę dla siebie, nie był pewien czy powinien pokazywać to światu. Na szczęście Kendrick Lamar po usłyszeniu nad czym Tyler pracuje przekonał go do wydania tego małego arcydzieła. Albumu, który naprawdę leży bardzo blisko granicy tego czym jest a czym jest rap i nawet nie mam problemu z tym, że ktoś mi powie, że to nie jest hib hob bo rzeczywiście pierwsze skrzpyce gra tutaj soul funk, klasyczne r’n’b oraz zaskakująco udany performens wokalny Tylera, rap jest tu bardziej dodatkiem niż pierwszoplanowym gatunkiem ale te rapowe momenty są naprawdę kapitalne i wstyd by mi było gdyby album, na którym znajduje się jeden z moich ulubionych występów gościnnych ubiegłej dekady(mowa tu oczywiście o Cartim w EARFQUAKE) nie znalazłby się na tej liście. Album jest dość krótki, spójny muzycznie ale nadal ciekawy. Tak jak wiele longpleji w tym zestawieniu jest to krążek koncepcyjny, Tyler opowiada nam historie pewnego miłosnego trójkąta, w bardzo fajny sposób porusza tematykę związków, miłości i tym podobnych pierdół, które komplikują nam życie, jednocześnie nadając mu sens ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dodam jeszcze, że Tyler sam tu prawie wszystko wyprodukował no i nie myślcie sobie, że tego eksperymentującego pojeba z Cherry Bomb tu kompletnie nie znajdziecie, bo trochę go jednak jest jednak w na tyle małych dawkach, że da się go słuchać i cieszę się w sumie, że tak dziwny album odniósł tak duży sukces komercyjny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
podobne do: Kanye West, Childish Gambino, Smino
najlepsze kawałki:
IGOR’S THEME
EXACTLY WHAT YOU RUN FROM YOU END UP CHASING
NEW MAGIC WAND
A BOY IS A GUN*
WHAT’S GOOD
GONE, GONE / THANK YOU
I DON’T LOVE YOU ANYMORE
ARE WE STILL FRIENDS?
#rap #muzyka #yeezymafia